Jade sobie kulturalnie na A4 160km/h na tempomacie. Byłem przed wzgórzem św. Anny, w strone Katowic, wracałem z Niemiec z kumplem przywoziłem auto. Kumpel jakos sie stracił kilka samochodów za mną nagle dzwoni (byłem w trakcie wyprzedzania) w chwili gdy odbierałem zobaczyłem w lusterku wstecznym ze jakiś pajac jedzie szybko jeszcze na prawde daleko za mną i już mruga długimi. W tym momencie kumpel przez telefon mówi do mnie "pogoń ch*ja". Oczwiście przepuściłem go.
A że mi 2 razy nie trzeba powtarzać wrzuciłem 5 bieg i dołożyłem do pieca za chwile 6 zapiąłem i zaraz byłem przy jego zderzaku zacząłem mu mrugać uciekł na prawy (wtedy miałem jakies 220km/h) zaczęło sie wzgórze Anny wiec pod górke troche predkość jednak spadła. Gościu walczył za mna, mniej więcej w połowie udało mu się mnie wyprzedzić. no ale póżniej juz było z górki wiec znowu ogień, długa prosta i siedziałem mu na tyłku jak popatrzyłem na licznik to wskazówka wyszłą poza skale (czyli ponad 240km/h) niestety przy tej predkości odległości troche się skracają i choć chciał to nie mial mi juz gdzie zjechac. Pogoniłem go jeszcze chwile i odpuściłem bo swoje i tak udowodniłem
że niby taki Toluś klasy kompakt a swoje pokazać tez potrafi
to było BMW E60 530D 218KM a mój Toluś tylko 150KM a i tak dał rade
pewnie znajdą sie tacy którzy powiedzą "taa na pewno"
ale na potwierdzenie tego faktu mam filmik, chciałem zrobic zdjecie telefonem bo sam nie wierzyłem że wyszedł poza skale ale przez przypadek nagrał mi sie filmik.
wiem wiem niezbyt to mądre jechac 240 i do tego krecic filmik telefonem no ale tak wyszło ;p
dodam jeszcze ze to była prędkość licznikowa a nie z nawigacji.