Dziś tak jak postanowiłem pojechałem do ASO Seat`a pełen wiary i nadzieji
Przez telefon wszystko było ładnie, różowo iz wszystko da się naprawić. Jednak na miejscu zaczęła się dyskusja że ten samochód przed kolizją był by dla nich wart jakieś 8000 zł, a na chwilę obecną jakieś 5000 i proponowali by mi wziąść te pieniądze które mi zaproponowało TU (przypomnę 3000 zł) zaś samochód naprawić jak zasugerowali w warsztacie "stodole". Dla nich nawet bez rozkręcania i sprawdzania wartość naprawy przekraczała by wartość samochodu co = szkoda całkowita, pomimo że chętnie naciągnęli by TU.
No nic zniechęcony i załamany zawinąłem się bo stwierdziłem że nic tam po mnie..
Pomyślałem sobie a co mi szkodzi podjechać do innego warsztatui poprostu zapytać, tak też zrobiłem.
Podjechałem, poszedłem i przedstawiając pytam czy naprawa będzie wogóle opłacalna. Tu mój humor sie znacznie poprawił oświadczono mi że jak na chwilę obecną napewno się to będzie opłacało jednak wszystko wyjdzie podczas dokładniejszych oględzin. Jednak zapewniono że wartość samochodu nawet po tej kolizji nie jest tak niska jak najwyższa podana w ASO (8000 zł).
Nie było na co czekać podpisanie wszystkich dokumentów, upoważnień itp, i samochód został na warsztacie.
Do końca tygodnia mam mieć kolejną wycenę i jasną sytuację co i jak.
Jednak co do ASO zostałem skutecznie zrażony i w najbliższym czasie nic nie będzię w stanie odbudować mojego zaufania