Teoretycznie o to chodzi, że po ostrej jeździe (wysokie obroty) wirnik się grzeje i jest mocno rozpędzony. Nie gasząc silnika pozwalamy na schłodzenie turbiny olejem, jeżeli zgasimy, to nagle brakuje ciśnienia oleju i łożyska w turbo mogą się zapiec (temperatura + obroty) . Tyle teorii, a jak to jest w praktyce, to nie wiadomo do końca. Ale imho jeżeli no jedziemy w trasie, dajemy w palnik, a później wjeżdżamy w miasto, to i tak turbina się ochłodzi bo więcej wtedy silnik pracuje na jałowym niż "jeździ"
No nie no bez przesady. Nie mówimy o przypadku, gdy deptasz na pełne obroty i wtedy nagle gasisz silnik. Wtedy oczywiście rozpędzona turbina przestanie mieć smarowanie. Wystarczy puścić nogę z gazu i już jej spadną obroty i można zgasić silnik.
Mówimy o tym, że niektórzy przed zgaszeniem auta siedza w nim na pracującym silniku i 'studzą turbinę'. Tej teorii nie rozumiem.
vwir pisze:Mówimy o tym, że niektórzy przed zgaszeniem auta siedza w nim na pracującym silniku i 'studzą turbinę'. Tej teorii nie rozumiem.
Jak jedziesz np autostrada 140-160 albo tak jak ty ze spota 210 to po zjechaniu z takiej autostrady turbina potrzebuje 2-3 minut pracy żeby sie wystudzić nie wiem jak w benzynie ale w dieslu przy takim grzaniu temp spalin ma około 700-900 stopni a jak wiesz olej jest odporny mniej wiecej do 120 stopni, jeżeli zgasisz auto z taka gorąca turbiną to olej który zalega w łozyskach zwęgla się i powstają osady które niszcza powierzchnie łozyska i turbina zaczyna gwizdać i żreć olej
Było:
Toledo 1M 1.9 AGR+ [*]
Audi A6C5 Quattro 2.8 [*] ------------------------------ Jest:
BMW E46 XD M57D30 "Karwan"
BMW E39 M54B25 "Na Leniu" ------------------------------
No i w 100% się z tym zgadzam. Wystarczy ostatnie kilkaset metrów czy ten kilometr dojechać spokojnie i tyle. No i tyczy się to tylko sytuacji, gdy naprawdę mocno pałowaliśmy auto. Ale nie mówimy o skrajnych sytuacjach, tylko o ludziach, którzy praktycznie po każdej jeździe siedzą w aucie i 'studzą turbinę'.
A tak swoją drogą - punkt dymienia olejów syntetycznych jest w okolicach 230 stopni, a nie 120. To jest właśnie temperatura, w której może się z niego zrobić osad.
Widze ze wywiazala sie dyskusja O to mi wlasnie chodzi z tym studzeniem - moj Tesciu piluje tego Kangura regularnie na dosc wysokie obroty i predkosci, a ze mieszka blisko dwupasmowki (praktycznie tuz obok) to zaraz po wjechaniu na parking go gasi, niezaleznie od tego jak szybko jechal
Ja tez nie mam na mysli siedzenia w aucie 2 minut po jezdzie po miescie. Mowie o palowaniu samochodu i braku studzenia potem
Ooooo dobry temat. Mi też zawsze mówili studź turbinę bo to, tamto, itp........
Tym czasem jak widzę kilku ziomów z pracy jeżdżących TDI to wygląda tak. Kończy robotę, wsiada do auta i jedzie, nieraz nawet but i jedzie. I tak przez trzy lata jak z nimi pracuję żaden nie narzekał na turbo, a ja się z nim obchodzę jak z jajkiem i tak się zastanawiam po co ?? Oni się tym nie przejmują, pewnie nawet nie wiedzą o czymś takim jak studzenie i jeżdżą jak normalnym autem. Wsiada i jedzie i mu turbo cały czas działa.
....... Było 121,8 KM i 253,1 Nm .......
....... Było 137,1 KM i 303,2 Nm .......
....... Było 154,5 KM i 339,7 Nm .......
EcuProject Jest 140 KM i 195 Nm Pb
Zamiast się kisić w aucie to pod koniec drogi lepiej kilka razy zredukować i hamować biegami. W tym czasie przez silnik i przez turbinę przeleci dużo chłodnego powietrza i zdąży schłodzić komorę spalania jak i turbinę.