Widać było, że panowie chcą się między sobą ścigać, bo co chwilę jeden spoglądał na drugiego i kręcili obroty. W miarę jak kończył się sygnał czerwony, panowie ruszali i zatrzymywali się czekając na upragnione zielone. I tak powolutku po kawałku przesuwali się do przodu, aż sygnalizator znalazł się za ich plecami i nie widzieli już bezpośrednio jakie światło się pali.
Panowie w Porshe i w Audi zaspali totalnie, ubaw miałem po pachy jak inni z tyłu na nich zaczęli trąbić. Wyrwali w końcu do przodu, ale ja już byłem dobre 250m przed nimi i pierwszy dojechałm do następnych świateł i znów czerwone, ale już dwa pasy tylko, więc jeden stanął za mną, a do drugiego obok zdążyłem się tylko uśmiechnąć, bo zapaliło się zielone i po chwili straciłem go z oczu. Audi z tyłu w końcu mnie wyprzedziło, ale dopiero po jakimś czasie.
Puenta oczywista tej opowieści jest taka,
że ukręcisz na Porshe i Audi bata
mając nawet starego grata
bez mocnej turbiny i kata


zanim go rozpędziłem do 90 już mnie obiechał