Witam,
Niestety bez fotorelacji... miałem aparat, ale byłem tak ufajdany , że nie chciałem go brudzić. Sprawa wydaje się z grubsza prosta... , ale powiem szczerze...
jak macie jakiegoś zaufanego mechaniora, to można to sobie spokojnie odpuścić:)
Z wiekiem stwierdzam, że czasami jednak lepiej dać komuś w łapę 40 pln i swoich nie brudzić bo to robota nie jest lekka...
Co nam bezie potrzebne.
1. Świece NKG
2. Kable Beru (w moim przypadku)
3. Klucz nasadkowy 8 bodajże, żeby zdjąć maskownice z motoru
4. Sprężone powietrze
5. PRAWDZIWY KLUCZ DO ŚWIEC Z PRAWDZIWYM WAŁEM KARDANA O DŁUGOŚCI CO NAJMNIEJ 30 cm. rozmiar 16.
Piszę wielkimi literami, bo bez porządnego klucza nie ma się co za to zabierać. Musi być prawdziwy przegub kardana a nie jakiś kawałek zanitowanej blaszki, urwiecie klucz albo sobie zrobicie krzywdę , albo nie daj Boże silnikowi.
Filozofii nie ma przy samej wymianie.
Zdejmujemy maskownice obie,
Ja zacząłem od lewej strony.
Jedna świeca i kabel na raz, żeby nie wymieszać przewodów.
Zdejmujemy kapturek, u mnie było totalnie zapieczone, najlepiej śrubokrętem podważyć od dołu, potem delikatnie wyciągamy do góry uważamy na wtryski, przy pierwszej świecy od lewej można sobie wypiąć taką dużą wtyczkę, po lewej stronie żeby nie przeszkadzała.
Wyjmujemy kabel w prawą stronę, i pierzemy się za świece, przy każdej świecy klucz wkładamy od góry, od dołu nie ma na to miejsca. Od góry są prześwity w które klucz się zmieści. PO odkręceniu świecy w +/- 3/4 bierzemy sprężone powietrze i przedmuchujemy okolice gwintu, żeby wydmuchać syf, jeśli tego nie zrobimy, to może nam wpaść do cylindra dziadostwo. Można sobie pomóc pędzelkiem małym, ale tylko do momentu jak świeca jest jeszcze kręcona częściowo. Tak, żeby nam nic nie wpadło do środka. Wyjmujemy świecę i zakładamy nową. Jak świeca wyjęta nie dotykamy gniazda ani okolic paluchami, nic nie czyścimy z tego powodu co wyżej.
Absolutnie nie smarujemy niczym gwintu świecy, żadne smary oleje itd. Jest ponoć specjalny środek z jakimś molibdenkiem czegoś tam. Nie smarujemy dla tego, żeby się nam ten smar nie zapiekł potem, bo będzie nie do odkręcenia świeca.
Jeśli chodzi o ilość siły... tyle ile potrzeba, przy odkręcenia wydobywają się zgrzyty i piski piekielne , na początku idzie strasznie ciężko i tak ma być.
Jeśli chodzi o dokręcanie... pod świecą jest taka podkładka, która ma zostać zgnieciona, więc trzeba użyć siły dużej... ale z opamiętaniem, żeby nie urwać gwintu!! bo kaplica.
Potem zakładamy kabel, to już żadna filozofia. ważne, żeby go dobrze docisnąć do końca.
Najlepiej przed montażem zobaczyć sobie jak nowa świeca wchodzi w nowy kabel.
Ważne, całą operację wykonujemy na totalnie zimnym silniku.
Najlepiej zdjąć osłony i zostawić z podniesioną maską na 2-3 godziny, by całkowicie ostygł.
Przy dokręcaniu i odkręcaniu należy bardzo uważać na wtryski, i złącza któe do nich idą, najlepiej się pilnować by klucz ww ogóle się z nimi nie dotykał.
Czas... trzeba liczyć ok. 2-2,5 godziny robiąc pierwszy raz sumiennie i porządnie
Reasumując:
Brudna męcząca robota, kupa gimnastyki itd.
Jak koniecznie macie ochotę to zrobić sami to have fun , jak się wam nie chce uwalić łap... lepiej jechać do Pana Zbyszka.
ps. Nie trzeba zdejmować dolotów itd.
ps2. Ja robiłęm to sam, żeby mieć pewność, że wszystko jest jak należy , nie mam swojego ulubionego mechaniora więc wolę zrobić sam
pozdor!
Mro!