Witam.
Problem taki: lutowałem nowe oświetlenie wnętrza z diód 5mm.
Skończyłem przyciski wokół zegarów, poszedłem sprawdzić i było ok.
Zabrałem się za przycisk włączania świateł i podświetlenia, niechcący zwarłem jakieś dwie ścieżki cyną, nie zauważyłem, włożyłem do auta żeby sprawdzić i poszedł tylko gruby dym spod bezpieczników. Na drugi dzień rozwaliłem całą skrzynkę z bezpiecznikami i wymieniłem kabel który się stopił, a na resztę kabli nadtopionych otuliłem koszulką termokurczliwą (każdy osobno). Stopił się tylko brązowy kabelek, reszta była ok. Sprawdziłem przycisk, wywaliłem starą cynę i zlutowałem raz jeszcze tak jak się należy ale oświetlenie deki rozdzielczej (zegary, przyciski, wentylacja, oraz tablica rejestracyjna świeci się zawsze, nie ważne czy światła włączone czy nie. Za każdym razem jak wyjdę z auta muszę wyciągać wtyczkę z włącznika świateł, wtedy podświetleni gaśnie.
Szukałem wszędzie, pod bezpiecznikami po kilka razy, zamieniałem przycisk do świateł od kumpla ale problem nie zniknął
Ktoś wie, które kable jeszcze mogły się zewrzeć albo co może być przyczyną, bo ja już mam dość szukania przy aucie. Tydzień przy tym siedzę ;/