Miałem dokładnie to samo tyle, że z Tirem. Ciągnęło się wszystko dłużej niż u Ciebie, kierowca z drugiego końca Polski, nie przyznawał się, albo nie wstawiał na wezwania.
W końcu odbyła się sprawa w sądzie, bez mojej wiedzy i obecności, ale winny się znalazł (ciekawe czy właściwy, czy firma kogoś podstawiła).
Niestety aby dostać odszkodowanie, musiałem przedstawić zdjęcia samochodu i teraz najlepsze:
Policja mi ich nie udostępni (robili zdjecia w dniu kolizji) bo są dla nich, w aktach sprawy a mi ich nie pokażą !
Na szczęscie, zachowane miałem zdjęcia w aparacie, które robiłem przed sprzedażą samochodu i z tymi zdjęciami i notatkami od Policji, poszedłem do PZU (ubezpieczyciel sprawcy) i wypłacono mi odszkodowanie
w moim przypadku to było 1500 zł