Jechałem sobie i z przeciwka jechała felicia na halogenach i jej mrugnąłem, gościu się trzymał srodka drogi więc zjechałem do krawędzi jezdni zachaczając pobocze i było ,,trzask". Patrze za siebie a gościu pojechał dalej, więc wsteczny, nawracam i zanim. Dogoniłem gościa i gadka, że uciekł itd, powiedział że dla niego lusterko to nie duża strata i nie miał potrzeby się zatrzymywać. Zadzwoniłem na 997, po chwili przyjechał radiowóz, rozmowa z nami na osobności. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia i tu niespodzianka, panowie wyciągneli kółeczko i mierzą. Okazało się że droga ma 420cm, tolek 220cm a felicia 190 cm. i moje lusterko wystawało 10 cm za oś jezdni. Na poboczu nie było śladów że zjechałem ( były liście i jak przyjechaliśmy to zjechaliśmy na pobocze, gdzie mogliśmy zatrzeć ślady) i moja wina. Ja powinienem zjechać na pobocze, nawet się zatrzymać i przepuścić pojazd. I nie ma śladu że jechałem po poboczu to jest moja wina. Oczywiście się nie zgodziłem z tym zarzutem i panowie policjanci stwierdzili że piszą wezwanie do sądu i przegrany pokrywa koszty rozprawy. Jak by nie było byłem na przegranej pozycji wiec przyjąłem mandat, dałem gościowi 40 zł na lusterko aby nie było pisma do ubezieczalni i się rozjechaliśmy.
I byłem pewny że jestem na wygranej pozycji a ty ququ
do zapłaty mandat 220zł 6 pkt ( nie wymiennych na bony do biedronki) i szukam lusterka
Stukła się lekko obudowa i szkło. mechanizmy chodzą więc nie jest tak źle
... zawsze koleś mógł jeszcze w lewo odpić i przejechać po boku i w tedy lipa.
JAk by nie było to teraz jestem sam zły na siebie że dogoniłem gościa. Ale pewnie jak bym nie dogonił też bym był zły
. Jakaś nauczka na życie jest.