A ja Wam Panowie opowiem, co mi się ostatnio przytrafiło:
Moje autko jakieś 2 miesiące temu u pewnego znajomego mechanika przeszło kurację odmładzającą w postaci nowych amorków z tyłu, okładzin hamulcowych, nowych tarcz i klocków z przodu, poduszek na amorkach z przodu, naprawę zjedzonej przez "rudzielca" podłużnicy i konserwację całego spodu.
Jak to z nowymi hamulcami bywa, na początku są "miękkie" i trzeba zaczynać hamować trochę wcześniej niż na starych tarczach. Po pewnym czasie "dotarło" się wszystko do siebie i było ładnie pięknie - do czasu...
Parę dni temu stojąc na wzniesieniu i po puszczeniu hamulców - Tolek twardo stał w miejscu
Co jest? może tłoczek się zapiekł i nie odbija..?
Mało tego: podczas jazdy tak do 50 - 70 km/h co jakiś czas przeważnie po zaliczeniu jakiegoś dołka czy większej nierówności, hamulce zaczynały się tak głośno "jarmolić", podobnie jak hamujący stary autobus
a wibracje czuć było na kierownicy...
Czym prędzej ściągam koło, wyciągam klocki i ...
mechanik założył za małe tarcze! klocki też jakieś takie do d...y, bo w ciągu 2 m-cy starły dość mocno. Efektem zbyt małych tarcz jest powstanie głębokiego rantu na wszystkich 4 klockach, które trą o zewnętrzną część tarczy i powoduje to zjawiska opisane wcześniej
dzwonie do niego, mówię co i jak, a on twierdzi, że przykładał nowe tarcze do starych było ok
ja też przyłożyłem - i nie jest ok
jutro z rana jadę na pertraktacje z nim i zobaczymy co z tego będzie
zwrot kasy i sam sobie kupie nowe albo niech on to załatwi
pozdrawiam wszystkich
"...jeżeli wydaje ci się, że jesteś świetnym kierowcą, to masz rację - wydaje ci się..."