Więc byliśmy z ojcem odebrać jego autko z serwisu gdzie stało w Płocku,w stronę Płocka nic się nie działo spokojnie sobie jechaliśmy. Dolatujemy do serwisu ble ble ble Tolka odbieramy i myśl a możę by je tak umyć na miejscu przecież mamy , umyliśmy autka jeszcze zatankowaliśmy no i do domku . Lecimy sobie około 100 km/h a w lusterku widzę jak czarna beta z napisem ''M'' i wydechem ciągnącym się za sobą, przelatuję przed oczami i wpycha się
no i zablokował nas i ojciec krzyczy na CB żeby ją brać no to ja lajtowo wymijam a koleś ZONK pedał w podłogę no to złapaliśmy trochę pianę redukcja i za nim poszli
akcja była taka że na czwartym biegu leciałem aż do odcięcia a licznik przechodził koło 180 km/h było to w okoliach Góry i wtedy beta tylko usłyszała strzał z BOV'a a ojciec Tolkiem wolno na ostatnim biegu go brał
Ale na koniec wyszło że zapatrzyłem się i Tolek mnie łyknął i już nie mogłem go złapać taki koniec że ja skilowałem Bete a Tolek mnie