Kończący się tydzień mnie wqrwił... Roboty w chooy, a tu jeszcze "gratisy"
PONIEDZIAŁEK - rozwaliło mi w Tolku skręcaną metalową opaskę trzymającą rurę od dolotu. Na szczęście od góry silnika, we wtorek wymieniłem.
ŚRODA - szyba od strony kierowcy przy próbie jej domknięcia odmówiła współpracy i zawędrowała na sam dół. Na biegu boczek OUT, szyba do góry i taśma zbrojona uratowały sytuację. Zamówiony nowy mechanizm...
CZWARTEK - w robocie miałem trochę wiercenia pchełkami w 2mm trawers, aż się wkrętarka gotowała. Oczywiście w rękawiczkach dopiero na drugi dzień zacząłem pracować jak już mi sparzyło łapę. Do dzisiaj mam mrowienie w palcach prawej dłoni i tak nie do końca prawidłowe czucie, z lekka otępiałe bym powiedział.
NIEDZIELA - z rana okazało się, że na piecu 26 stopni. No to szybkie szukanie sprawcy. Okazał się nim walnięty warystor, który tak strzelił, że na laminacie dziurę na prawie 3mm zrobiło i musiałem ścieżki odbudować... Na szczęście ogarnąłem od ręki. Nowa płyta zamówiona, bo tą już rok temu naprawiałem i ten sam warystor strzelił.