https://www.youtube.com/watch?v=YZhfJrX40rc
Passat to jest perła, ideał dizajnu
różni się niewiele - ciutkę - od kombajnu.
Kultowa już buda, przed liftem i po
B5 się rozumie - prestiż to jest to!
Czy to w tedeiku, czy też jest w benzynie
zaszpanuje każdej, wiejskiej blond dziewczynie.
Sołtysowi z wólki morda już się cieszy
bo handlarz mu ciągnie passacika z Rzeszy.
Będzie w tedeiku, po dziadku lekarzu
sołtys chodzi dumny, zamiata w garażu.
Dziewięć dziewięć rocznik (model dwa tysiące)
jeżdżony był tylko w słoneczne miesiące.
Pali trzy literki, cztery jak jest zima
jedyny mankament - do nabicia klima.
Rozrząd wymieniony, filtry, płyny, paski,
z zazdrości z burmistrzem wynikły niesnaski.
Szyby w oryginale, w elektryce cały
"czeki" jeszcze nigdy się w nim nie zapalały.
Sto trzydzieści "koła" budzik pokazuje,
przebieg oryginalny - z tym nie dyskutuję.
Czemu tak wytarty mieszek i fajera?
Poradzimy sobie - lśniąca czerń markera.
Bryka znakomicie opał toleruje,
chociaż ropy na wsi nigdy nie brakuje.
Przyspieszenie takie, że aż w fotel wgniata
objadę każdego w japońcu frustrata.
To było największe marzenie życiowe,
by nabyć passtucha, trzeba sprzedać krowę.
Już passtuch w garażu, można go oblewać,
z odpustu pokrowce szybko przyodziewać,
by gnojem z gumowców środka nie pobrudzić.
Za fajerą passka nie można się nudzić.
Forsę na passtucha wydać było warto
bo passtuch to passtuch! Volkswagen DAS AUTO