Zerknij na poduszki silnika. Może się któraś urwała i silnik przechyla/przesuwa się na tyle mocno, że wydech o coś uderza.
Witam serdecznie po przerwie. Samochód był u 3 (słownie: TRZECH) mechaników i na stacji diagnostycznej - werdykt: nie wiadomo, co mu dolega.
Każdy mechanik przejechał się i posłuchał tłuczenia i każdy obstawiał coś innego:
I. Uznał, że to wina lekko skrzywionej półośki, która przy obciążeniu mogła o coś delikatnie uderzać, co wewnątrz było bardzo głośno słychać - kupiłem półośkę, mechanik 6 godzin ją montował, bo wszystko było okrutnie zapieczone - nie pomogło nawet trochę.
II. Wszedł pod samochód, złapał tłumik obiema rękoma i wytargał na wszystkie strony - o nic nie uderzał. Potem podniósł silnik, odkręcił i ponownie przykręcił poduszki silnika - nie pomogło nawet trochę.
III. Uparł się, że hałas jest powodowany padniętym łożyskiem w lewym kole i koniecznie chce wymienić "a potem zobaczyć co dalej". Jednakże osobiście nie wysłuchałem w łożysku żadnych niepokojących dźwięków, samochód podniesiony "rozpędził się" do 150 km/h i wewnątrz nie było słychać żadnego stukania - a w trakcie normalnej jazdy słychać uderzenia już przy 30 - 40 km/h a przy 100 km/h stukanie zamienia się w prawie jednostajny warkot.
Czy mam wymieniać to łożysko? Włożyłem już dwie stówy w "naprawy", które nic nie dały, nie chcę wyrzucić trzeciej - za tą kwotę wymieniłbym połowę tłumika, ale żaden mechanik nie zgadza się z moją teorią (że któreś mocowanie jest kalekie i tłumikiem rzuca pęd powietrza pod samochodem, bo wymiana jednego wieszaka pomogła na tydzień) zwłaszcza, że przy mechanicznym poruszaniu naprawdę o nic nie uderza...