Mam w te wakacje konkretnego pecha.. Miesiąc temu mandat 300zł i 8pkt za prędkość, a wczoraj dzwon.. Miałem w Tolku uszkodzone hamulce, pęknięty przewód hamulcowy, przez co strasznie późno łapał, ale jeździłem.. Czekałem, aż odbiorę od mechanika motocykl to postawia Tolka, no i się nie doczekałem.. wyjechałem z domu, skręciłem w główną ulice, zajęło to może 2 minuty. Przed przejściem postanowiła zatrzymać się Pani w nowym Citroenie, zorientowałem się że nie wyhamuje, chciałem uciekać, uderzyłem w krawężnik i mój lewy róg w Jej prawy.
Błotnik, maska, lampa po lewej stronie i wahacz po prawej, więc całe zawieszenie.. Nie warto robić.. Seat idzie za grosze na złom.. I jak się tu nie w***iać? Ale tak, to moja wina.. ;/
no i oczywiście "To służbowe auto więc wołamy policje!" - 6pkt i 300zł + 100zł laweta.
Kur...
Ps. A nauczka jest taka, że takie rzeczy jak hamulce robi się od razu..
Karollq pisze:takie rzeczy jak hamulce robi się od razu..
Ameryki to tu nie odkryłeś. Szkoda, że dopiero tak późno.
Pomyśl sobie co mogło być, jakbyś to Ty był pierwszy przed przejściem i pieszy by nagle wszedł przed maske.
Z niesprawnym hamulcem to bym nie jeździł nawet na podwórku pod domem...
Rozumiem, ze mozna jezdzic z pewnymi elementami uszkodzonymi. Ale nie szkoda zdrowia i ryzykowac jazde z niesprawnymi hamulcami? A jakby zamiast kraweznika byl tam row 2 metrowy?
Człowieku, możesz mieć auto w rozsypce, ale hamulce i układ kierowniczy MUSZĄbyś sprawne. Auto może nie wyjechać spod domu i nic się nie stanie, ale jeśli się nie zatrzyma, albo nie skręci kiedy trzeba, to się zabijesz (albo w najlepszym przypadku uszkodzisz auto).
Przyznanie się do własnej głupoty nie naprawi auta, ani nie cofnie czasu.
Możemy wróżyć z fusów, ale najpierw musimy je POMACAĆ
Niestety Wszyscy macie rację, moje przyznanie się do błędu i tłumaczenie, że "jakoś" działały nic nie zmieni.. I fakt, szczęście w nieszczęściu, że to inny samochód a nie pieszy.
O kurcze;/ podobna sytuacje mialem pare lat temu VW Vento. Do wymiany byl przewod hamulcowa przegladzie. Przewod wymienilem, a odpowietrzyc i ubytek plynu mialem uzupelnic kolejnego dnia rano bo juz bylo pozno. Chcialem wieczorkid. Tylko podskoczyc do dziewczyny. Spokoj, zadnych aut. Wracalem do domu za VW Transporterem. Nagle na wiadukcie cos robotnik mu sie wysunal wiec on po heblach ja tez, tylko u mnie tych hebli prawie nie bylo. Wbiil mi sie hakiem w podluznice przez chlodnice. Nie uszkodzil mi zadnej blachy ani lampy. Tylko chlodnica do wymiany, zderzak sie zdeformowal ale dalo sie go naprostowac, grill wypadl i lekko sie porysowal no i niestety podluznicy koszt naprawy 1500 z czego zrezygnowalem. Wprawne oko by zauwazylo ze cos nie rowno z przodu, lampa krzywo siedziala, szczeliny przy zderzaku. Calosc kosztowala mnie 200zl. U goscia z transportera cala buda skoszona. Poszlo z ubezpieczenia. Obylo sie bez policji
Na szczescie wszystko skonczylo sie w najmniejszym wymiarze kary. Na przyszlosc wiem, ze jesli jest szansa ze cos zlego sie moze wydarzyc to napewno sie wydarzy. Hamulce to podstawa, bez wzgledu na to czy mamy do pokonania 5km czy 500km. Teraz to juz wiem.