Była już podobna relacja, ale nie z tego modelu i sporo się różni.
Ja niestety nie miałem jak zrobić zdjęć, więc będzie tylko relacja a nie fotorelacja

Mam nadzieję, że wystarczy i się przyda !
Niech no sobie przypomnę jak to szło...


Acha!

- Zdejmujemy zaślepki na takiej ładnej czarnej maskownicy co nam zasłania silnik
U mnie składa się ona z 2 części, wystarczy pewnie zdjąć tylko tą z góry, ja zdjąłem też tą od przodu. Górna ma 4 śrubki dolna 3. Bodajże 8 mki i jedna 13 stka (z przodu po prawej-a raczej lewej

Przyda się klucz nasadowy, bo śrubki są we wgłębieniach i zwykłym kluczem ciężko dotrzeć
- Mamy śliczny widok jedziemy dalej, odczepiamy linkę od gazu, prosta sprawa nie ma co się rozwodzić

- Zdejmujemy rurę elastyczną co nam doprowadza oddech dla silniczka.
Ja to zrobiłem z obu stron, to jest od strony przepływomierza i przepustnicy, zostawiłem tą rurę wiszącą na części idącej do wlewu oleju, ten cały wlew się przekręca wokół osi, więc można go przekręcić razem z tą całą rurą. Do zdjęcia zacisków na rurze posłużyłem się kluczem żabkowym z regulacją wstępną śrubką co jest w jednej z rączek.
Polecam to narzędzie do tego.
- zdejmujemy przewód od odmy (chyba), co wchodzi w przepustnice od góry.
- w międzyczasie jeszcze wtyczunie wypinamy od przepustnicy (oczywiście kluczyka pewnie w stacyjce lepiej nie mieć

- Łatwe za nami, teraz gorzej


- przepustnica już prawie nasza


Najpierw myślałem, że to znowu jakiś odpowietrznik i się coś nazbierało, ale potem po szybkim przejrzeniu dokąd idą te przewody już wiedziałem że to od układu chłodzenia silnika


mianowicie śrubokrętem

i tak sobie leżał





Teraz już na prawdę przepustnica nasza.
Ja myłem czystym spirolem, trochę poszło na to - niestety ;(




Generalnie przeczytałem gdzieś potem, że nie należy za bardzo wychylać talerzyka w przepustnicy przy czyszczeniu, niestety jakoś mi to uciekło i przypomniałem sobie w trakcie... jak już go powychylałem na maxa... co zresztą znacznie ułatwia czyszczenie - mam nadzieję że się nie popsuło

Składamy abarot, nazad. Czyli czytamy od końca

Różnica w działaniu wozidełka - masssaaakkkkra...
Taka mu wróciła werwa, że aż się rwie do boju.
Syf był niesamowity, wyczyszczenie wszystkiego zajmuje trochę czasu. Ja tarłem pałeczkami do czyszczenia uszu

Syfu jest wszędzie pełno. Przy talerzyku jak jest w pozycji zamkniętej to aż był taki próg
z zaschniętego oleju i inszego badziewia.
Po złożeniu w całość należy wykonać adaptację. Tu już się nie będę rozpisywać

Jest na forum. Dodam tylko, że na razie mi się nie bardzo ta adaptacja udała (nie mam vaga więc po prostu pojeździłem


Sumując.
Nie wierzcie w żadne magiczne spreje itd.. to może jest dobre żeby co pół roku psiknąć prewencyjnie, ale jeśli ktoś wam proponuje że wyczyści za 200 pln, a potem ma się okazać że wam tylko popsika to olejcie to, nic to nie da, szkoda kasy a poza tym to co spłynie pójdzie ma wtryski i tyla będzie


Generalnie polecam!
Czas, jak nie przeszkadza deszcz wiosenny - tak jak przeszkadzał mi - to pewnie z jakieś 2 h na spokojnie. Ale z instrukcją będzie wam łatwiej

pozdr!
Mro