Strona 5 z 6

Toledziakowa historyjka

: 08 paź 2008, 12:47
autor: tony
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska...

Toledziakowa historyjka

: 01 gru 2008, 15:12
autor: tony
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup...

Toledziakowa historyjka

: 01 gru 2008, 20:18
autor: Tomas
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i ....

;)

Toledziakowa historyjka

: 25 gru 2008, 12:11
autor: CYRULIK
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj ........

Toledziakowa historyjka

: 25 gru 2008, 15:46
autor: toledziak95
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku...

Toledziakowa historyjka

: 25 gru 2008, 17:18
autor: CYRULIK
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku gdzie odbywały sie wyścigi na 1,4 mili ....

Toledziakowa historyjka

: 25 gru 2008, 18:52
autor: Tomas
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku gdzie odbywały sie wyścigi na 1,4 mili krzycząc "k***a a jak go kupowałem świeżo ściągniętego z Niemiec, to mówili, że ma ABS-a! No ale trochę szpachli i go opchne jako...

Toledziakowa historyjka

: 27 gru 2008, 16:54
autor: tony
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku gdzie odbywały sie wyścigi na 1,4 mili krzycząc "k***a a jak go kupowałem świeżo ściągniętego z Niemiec, to mówili, że ma ABS-a! No ale trochę szpachli i go opchne jako corsę :-D tylko ten napis Mann na tylnej klapie...

Toledziakowa historyjka

: 10 mar 2009, 22:43
autor: Sony
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku gdzie odbywały sie wyścigi na 1,4 mili krzycząc "k***a a jak go kupowałem świeżo ściągniętego z Niemiec, to mówili, że ma ABS-a! No ale trochę szpachli i go opchne jako corsę :-D tylko ten napis Mann na tylnej klapie... trzeba będzie wyciąć i napisać 1.9 TDi, oczywiście wszystkie literki czerwone żeby postrach był, że ma maszyna ma 150 kucyków, no w sumie z moim 151 :D Po położeniu szpachli i wyszykowaniu auta Mikołaj postanowił poddac je tuningowi... Na początku chip...

Toledziakowa historyjka

: 11 mar 2009, 08:29
autor: tony
Pewnego razu za górami i za lasami żyli sobie "Mormoni" mający 14 tkę dzieciaków...Dwa psy i trzy koty, Było im bardzo ciężko bo do miasta było daleko więc pojechali kuniem na giełdę kupić busa... Był to 28 letni VW "ogórek", nawet nie wiedzieli, że udało im się kupić samochód pokolenia "Dzieci Kwiatów". Ogórek na początku nie chciał odpalić...,bo do diesla nalali benzyny i się zapowietrzył....Dopchali wiec auto do najbliższego mechanika, by ten umożliwił im poruszanie się zakupionym autem. Podczas gdy mechanik odpowietrzał ogórka ich oczom ukazał się niesamowity widok, piękny i super wypasiony Toluś, całkiem nowy bo mechanik kupił go dwa lata temu na giełdzie w Słomczynie od handlarza narkotykami, którego inni znali jako Pana Zdzicha spod monopolowego, a Zdzichu jak to Zdzichu handlował wszystkimi furami ale przeważnie super Toledziakami,lecz będąc specem jakich mało szpachlował, woskował, spawał i nitował. Aż tu pewnego poniedziałkowego poranka coś mu podczas jazdy zaczęło pukać w szybę. Jakieś babsko biegło koło autka i krzyczało "bileciki do kontroli". Zdziwił się, bo jechał prawie 180 km/h a babsko w berecie twardo się trzymało - widać było, że ma jeszcze spory zapas mocy którą to zapodało z porannej audycji Ojca Dyrektora pod tytułem "moher szybki jak błyskawica". Babcie słuchając tego wzięły się ostro do roboty bo igrzyska Warszawa 2016 już niedługo. Tak więc bojąc się zalewu budowlańców z Chin, podstępem ściągniętych przez rząd braci blizników uruchomily wszystkie nowa audycje, na której uczą się robić szpagat i kopać jak Chuck Norris. Wracając do wyścigu to całe szczęście Tolek to był wypas jakich mało, nie dość, że uturbione 1,8 po tuningu to i 4wd - Zdzichu przełączył mapę na 300 KM i tyle babcię widział. I tak Zdzichu dojechał do Zgonu, gdzie zdziwił się bardzo, bo jakiś typ wskoczył mu przed maskę i krzyknął "a gdzie taca????" po chwilach rozmowy z typem już wychylali po teca ŁOMŻY i tak sobie pijąć i romawiając o super Tolkach ....
Gadali i pili , pili i gadali jak to nasze tolki sa jedne z najlepszych samochodów swiata lecz taca sie zaczeła konczyc wiec podjechali po naspewno i usiedli i zaczeli marzyc i snic o następnym zlocie w jeszcze wększej ekipie z pokazem fajerwerków i bajecznym ośrodku wypoczynkowym, w którym to mieli okazję nacować i nagle nie wiadomo skąd te miłe rozmyślanie przerwał brzęk ślicznych mlecznych kubeczków bo to nagle przyjechał "MleczarzMC" z kartonem kubków, które zwinął z magazynu. Przywiózł je z myślą, że na pewno ekipa zapomniała wziąść ze sobą kieliszki, żeby z nich pić wspaniały sprajtowy specyfik (a specyfik był taki, że farba zżerało z kubków) ale było tak pyszne że wszyscy sie oblizywali i każdy chciał przepis a głowka na drugi dzień wogole nie bolała ale z MleczarzemMc przyjechał "Fryzjer", który tego popołudnia sprzedał kolejny meczyk w polskiej lidze, wiec za kase za meczyk cała ekipa popłyneła na dobre wiec kolejne tace łomży sie polały. Kasy starczyło tylko na pół tacy, bo okazało się, że sprzedany mecz to była G-klasa pomiędzy "Piorunem Bździochy Wielkie", a "Zefirem Kabikiejmy Dolne" na lokalnym klepisku imitującym boisko. W ramach czynu społecznego postanowi li zamiast meczu wyrównać boisko. W tym celu udali się do najbliższego sklepu spożywczego w celu zakupu kalibratora oka w zielonych butelkach a, że kupili aż za dużo tego kalibratora - to wyszedł im tor do snowboardu zamiast boiska. W grudniu na tym torze zrobili Snowboard WorldCup, który nie miał nic wspólnego ze snowboardem. Poprostu następna okazja do schlania się i czekania do świąt, a gd sie doczekali okazało sie ze mikołaj również się schlał jak świnia, wpadł w poślizg swoim nowo zakupionym Tolkiem i wylądował na nowo "przygotowanym" boisku gdzie odbywały sie wyścigi na 1,4 mili krzycząc "k***a a jak go kupowałem świeżo ściągniętego z Niemiec, to mówili, że ma ABS-a! No ale trochę szpachli i go opchne jako corsę :-D tylko ten napis Mann na tylnej klapie... trzeba będzie wyciąć i napisać 1.9 TDi, oczywiście wszystkie literki czerwone żeby postrach był, że ma maszyna ma 150 kucyków, no w sumie z moim 151 :D Po położeniu szpachli i wyszykowaniu auta Mikołaj postanowił poddac je tuningowi... Na początku chip - rezystor i magnetyzer ale to było za mało więc w ramach VT dorzucili neony i "parapet" na tylniej klapie ...