Taka anegdota z dzisiaj. 100% real:
W rolach głównych: remiq i żona remiq'a
Wsiadamy sobie do autka, a jako że od czasu jak ojciec kupił Octavię to żona głównie jeździ Tolkiem, to wsiada za kółko. Odpaliła i: "Kurde gdzieś Ty jeździł? Cała szyba zasrana". Próba spryskiwaczy i: "Znowu coś nie działa spryskiwacz. Płynu nie ma? I czemu sąsiad mi znowu miga długimi?". Przypomniałem, że spryskiwacz prawą wajchą. Lewą długie. Pierwszy rumieniec. Dobra, wyjeżdża z parkingu. Za nami auto, przed nami auto (ładny Golf V, w środku sąsiad). Justyna ma krótko prawko jazdy, więc trzeba migacz. Prawa wajcha w dół i zdziwienie: "Ej, coś Ty tu dłubał? Migacz nie miga". Za to wycieraczki poszły. Drugi rumieniec i śmiech na sali. Popłakałem się prawie. Żona ogarnęła się i wyjechała w końcu. Studzienka wyminięta szybkim manewrem przy którym upuściłem telefon, co skomentowała: "Kurde ale ze mnie Hołownia...". Miało być "Hołowczyc"... Pysk mi się śmiał jeszcze 2 godziny, a żona się obraziła.
W ciąży jest, to jej się takie akcje zdarzają...