Skoro gadka jest o PZU to dodam 3 grosze z życia wzięte...
Jakieś 1,5 miesiąca temu mój brat zaparkował auto pod Kauflandem (Opel Corsa B 98r.) i tak się złożyło, że przytulił mu się do przedniego zderzaka jakiś cymbał z hakiem.
Efekty:
- pęknięty zderzak
- dziura w chłodnicy
- wgięta belka
- roztrzaskana atrapa grilla
- pogięta rejestracja
O ile dobrze pamiętam to chyba tyle. Brat ma AC, więc skorzystał z niego, gdyż sprawca oczywiście zwiał z miejsca stuknięcia. Przyjechał rzeczoznawca, popatrzył, popisał i rzekł, że odezwie się w sprawie wyceny szkody (brachol wybrał gotówkę do łapy). Same części w ASO Opla kosztują ok. 2400zł
Wyobraźcie sobie natomiast, że piękne PZU zaoferowało za szkodę 800zł
Brachol się oczywiście odwołał, ale nic to nie dało, bo rzeczoznawca stwierdził, że oni mają takie stawki i więcej nic dać nie mogą - PARANOJA! Wychodziło na to, że oni liczą 50% udziału własnego i w dodatku chyba jakieś używane te części
A w regulaminie umowy jak byk jest napisane, że w AC brat ma 100% amortyzacji i nic nie dokłada od siebie.
Skończyła się historia tak, że auto wylądowało w ASO Opla, a PZU będzie musiało zapłacić 3800zł za naprawę
Jakby tego było mało to stracili kilku klientów. W tym ojca, który ubezpieczał u nich auta od ponad 30lat (i nigdy nie miał szkody!).