Nie chcę zakładać nowego tematu, bo nie ma sensu, więc dopiszę się w tym
Jechałem sobie autostradą do Łodzi ostatnio. Lewy pas, na budziku 150, patrzę w lusterko a za mną pędzi jakieś BMW. Z racji tego, że mam na te autka lekkie uczulenie to przepuściłem wariata zjeżdżając na prawy pas. BMka mnie wzięła, więc ja lewy i but za nią. Tak sobie jechaliśmy 170-180km/h, aż w końcu sobie myślę zobaczymy czy zjedzie.
Dałem w pedał, na budziku 200km/h i BMW ładnie zjeżdża
Odrazu zwolniłem trochę, bo szkoda opon i silnika, ale od tej pory przez całą drogę do Łodzi jechała potulnie BMka za mną
Najlepsze było jak wracałem... Spokojnie sobie jadę lewym, nagle wyskakuje mi jakiś koleś z prawego pasa na lewy przede mnie (VW III, zapewne z pierwszych lat produkcji - silnik nieznany). No kurde sobie myślę drogę mi prawie zajeżdża, no ale nic jadę dalej. Dodam, że z dziewczyną jechałem. Ja Ci patrzę a ten kretyn zmienia sobie pas bez kierunków nie sygnalizując manewrów bo po co. Rura wydechowa jakby mógł to byłaby wielkości talerza i koleś cwaniakuje. Nienawidzę takich, więc stwierdziłem że jak nadarzy się okazja to nauczę go rozumu...
Jadę spokojnie dalej lewym pasem, aż tu nagle będąc jakieś ~60m przed światłami zapaliło się żółte. To ja po hamulcach i stoję, patrzę w lusterku i ku mojej uciesze na prawym pasie dojeżdża wspomniany Golf
Podłokietnik dałem do góry, kontrola trakcji wyłączona i czekam
Spojrzenie w prawo, a tam dwóch jakichś młodych (18-19lat) łepków siedzi ;] Spojrzał się klient na mnie i gazuje silnikiem, ja nic. Żółte ja po obrotach i w pedał! Koleś tak się zamotał, że nie dość że na starcie się spóźnił to ostatecznie został za mną jakieś 40-50m
...i tyle go widziałem