Witam !
Problem zaczął się od tego, iż po uruchomieniu silnika kontrolka akumulatora na desce nie zgasła. Od razu podejżenie padło na alternator. Ale zanim zabrałem się do jego sprawdzenia zdjąłem pokrywę akumulatora i otworzyłem puszkę z bezpiecznikami. Co zobaczyłem na foto poniżej:
Jak widać puszka przypalona a raczej wytopiona w miejscu złącza oznaczonego nr 5, przy którym wchodzi czerwony kabel od akumulatora. Jest to "niespodzianka" po poprzednim właścicielu, który najprawdopodobniej nie zadbał o to aby śrubki - zaciski bezpieczników były dobrze przykręcone.
W związku z moim problemem mam następujące pytania:
1. Czy wypalone w puszcze złącze nr 5 jest tym które odpowiada za ładowanie? U mnie przypięty jest do niego czarny gruby kabel.
2. Jakiej wartości bezpiecznik listkowy (lub taśmowy jak zwał tak zwał) powinien być wpięty w to miejsce? U mnie był 50 A
przy alternatorze 90A . Z przyklejonego przez DENEBO tematu o bezpiecznikach wnioskuję, ze powinno być 100 lub 150A. Tyle, że DENEBO w swoim poście opisał zaciski bezpieczników w odwrotnej kolejności. Bo wg niego pod nr 5 powinien być bezpiecznik świec żarowych.
Byłbym bardzo wdzięczny jeśli ktoś zrobiłby foktkę tej puszki tak aby były widoczne wartości poszczególnych bezpieczników i oraz kable wychodzące od zacisków. Najlepiej od Diesla 110 ASV. Bardzo ułatwiłoby mi to robotę.