Potrzebuję konsultacji

Sytuacja była następująca:
Autko stało 3 dni na -10. Odkopałem jak mogłem ze śniegu i dawaj, przód tył itd...
tarło ostro po śniegu itd. Miejsca z przodu i z tyłu było mało, więc dawaj skręt na maxa i po garach... w ferworze walki wydaje mi się, że za długo trzymałem max skręt. Do tego mi zgasł i na tym max skręcie go odpalałem. Najpierw nie chciał mi odpalić... za 3 cim razem poszło (cały czas koła skręcone na full).
Z zaspy się wygrzebałem, ale szok pierwsze hamowanie i pedał w podłodze a autko jedzie....
Później się trochę poprawiło ale tez nie bardzo... pedał powiedziałbym 50% miękcej wchodzi w podłogę i słaba siła, żeby na śliskim zahamować (do ABS`u) to max w podłogę.
Poza tym, na zgaszonym silniku pedał daje się wciskać (trzeba użyć sporej siły, ale takiej bez przesady...) i słychać taki dźwięk jakby powietrza. Dawniej tak nie było...
Jakie wasze rady? Czy może to być że zapowietrzyłem sobie jakoś hamulce?
Ewidentnie zaczęło się to od tego wykopywania ze śniegu (sytuacja była beznadziejna

Wybieram się jutro do warsztatu, mam nadzieję że odpowietrzenie pomoże. W innym temacie widziałem, że był kłopot z jakimś zaworkiem na tylnej osi? i podobne objawy.
Możliwe, żeby śnieg coś uszkodził? Patrzyłem ale nic nie cieknie

I ostatnie, w okolicy pragi połodnie (gocław, trasa łazienkowska) gdzie polecacie podjechać żeby to obejrzeli? na stawkach w centrum jest jakiś serwis chyba? Może tam?
Będę wdzięczny za fachowe rady!
Szerokości!