Witam.
Mam totka II 1.6 101km
nie urzywałem auta przez miesiąć i stał na dworze przez ten okres.
gdy chcialem go odpalic nawet nie zagtekał . aku siadl i po naladowaniu odpalil dobrze i tak było przed tym wszystkim.
obroty mi strasznie falowaly ale gdy jechalem do mechanika po tym rozladowaniu to nawet nie drgneły i juz bylem happy. jednak podczas jazdy gdy dodawalem gazu to zaczelo mi cos strzelec.
nie mam mocy i jest muł jak diabli.
mechanik powiedzial ze przewody albo swiece do wymiany .
jednak zostały one wymienione przed rokiem i nie chce mi sie wierzyc ze znó sa do wymiany.
powiedzialem to mechanikowi i stwierdzil ze zawilgly przewody.
i ze jak bedzie stal na warsztacie to wyschna.
wczoraj odebralem autko i to samo stzela niemilosiernie i obroty zaczeły znów wariowac.
PS: przepraszam ze tyle napisalem nie na temat ale chcialem zebyście mieli obraz mojej sytuacji.
jesli napisałem nie w tym temacie to przepraszam..
POZDRAWIAM!